Po pierwszej wprawce , przyszla kolej na zmierzenie się z celem jaki sobie obrałam.
Okrutnie wymęczona, po wielokrotnych próbach, poprawkach, litrach potu i jadu, wreszcie skończyłam!
Ta technika wymaga ciągłej uwagi, bardzo łatwo sie pomylić , a potem nie ma odwrotu i albo robótka do kosza, albo do przeróbki, ale na to jestem jeszcze za cienka .
Mam niesamowitą satysfakcję, ale kto kiedyś osiągnął swój cel, wie o czym mówię .
Z rozpędu poczyniłam aniołka, którego podziwiałam u znajomej na jednym ze spotkań robotkowych. Nie pojmuję dlaczego myle się notorycznie i nazywam go bałwankiem ;)
To jest opowieść o pasji, hobby i relaksie. Rękodzieło wszelakie zawsze mi towarzyszyło i postanowiłam wyjść do ludzi .
piątek, 13 grudnia 2013
wtorek, 10 grudnia 2013
Pięć srok za ogon
Czasem dopada mnie niemoc. Dzieje sie to zazwyczaj gdy wezmę na siebie zbyt dużo i nie wiem w jakiej kolejności mam wykonywać zadania, które sobie zadałam.
Tak, tak, teraz tez było duzo, właśnie zaczęłam wychodzić na prostą, zobaczymy na jak dlugo ;)
Pomiędzy koralikowymi bransoletkami, dopadła mnie wena sutaszowa :
Następnie poleciały wersje bransoletek :
Potem zmotywowana przez jedną wielbicielkę moich prac dokończyłam inne sutasze
:
Tak, tak, teraz tez było duzo, właśnie zaczęłam wychodzić na prostą, zobaczymy na jak dlugo ;)
Pomiędzy koralikowymi bransoletkami, dopadła mnie wena sutaszowa :
Następnie poleciały wersje bransoletek :
Potem zmotywowana przez jedną wielbicielkę moich prac dokończyłam inne sutasze
:
Subskrybuj:
Posty (Atom)