jakiś czas temu dostałam od znajomej moteczki , postanowiłam się odwdzięczyć. Zbliżają się święta Wielkanocne, więc naturaną była myśl o koszyczku na jajo . Zajrzałam w moje zapasy biblioteczne i znalazłam gazetkę ze wzorem. Jak to często bywa, nie wzięłam pod uwagę jaimi nićmi robić... taki szczegół.... i pierwszy koszyczek wyszedł na jajo przepiórcze. Kombinacjami , pruciami i zaczynaniem od nowa wreszcie ustaliłam odpowiednią wielkość. W międzyczasie , owa znajoma trafiła do szpitala na badania , postanowiłyśmy naszą robótkową paczką ja odwiedzić , a ja z premedytacją wzięłam koszyczek, żeby "wyczaić" , czy jej się spodoba. Tak, spodobał sie i to bardzo, była zachwycona.... i poniosła ja wena, bo stwierdziła, że przydałaby się falbanka.... I znowu się zaczęło, wtedy już zupełnie z głowy wysupłałam też coś , co można chyba nazwać falbanką . Znajoma koszyczek juz dostała, mocno zdziwiona i miło zszokowana. Bardzo lubię takie niespodzianki .
ale świetny pomysł :D i z takim koszyczkiem do Kościoła na święcenie ;) zrobił by furorę :D
OdpowiedzUsuń